Lubię jak na mnie patrzysz
Promieniejesz swym obliczem
Śmiejąc się w błękicie ciepła
Rozszerzając swa źrenice
Mrugasz do mnie w chłodzie
Wystawiając języki płomienia
Przypominając letni ogródek
Dawno nieodwiedzanego dziadka
W cieniu skrywającego cię pokoju
Jak wtedy przy betonie kolei
Przez rozradowane ukochane lica
Patrzyłeś na mnie
Zdając się być czymś więcej
Niż tylko żółtym słonecznikiem